środa, 30 października 2013

Tyle wiemy o Indiach na ile nas sprawdzono...

Indie – państwo w Azji Południowej, zajmujące większość subkontynentu indyjskiego, gdzie 2/3 terytorium leży na Półwyspie Indyjskim zajmuje obszar o pow. 3.29 mln km². Ponad 82% ludności to hinduiści. Resztę stanowi ludność innych wyznań: muzułmanie, chrześcijanie, sikhowie, buddyści. Język urzędowy to hindi którym posługuje się 18% ludności, językiem pomocniczym jest angielski, oprócz niego jest w użyciu ponad 1500 różnych języków i dialektów. Każdego roku Indie są odwiedzane przez około 3 mln turystów. Wśród poszukiwaczy przygód nie brakuje ludzi którzy swój przyjazd motywują poszukiwaniem własnej duchowości. Z czym nam kojarzą się Indie ? Bollywood, Matka Teresa z Kalkuty, a może z ubraniami które kupujemy w brytyjskim Primarku rzadko wiedząc że dobrą jakość można zawdzięczać sprawnej pracy dzieci i ich małych rączek. Wczorajszego dnia można było dotknąć Indii w Dąbrowie Górniczej dzięki  występowi pana Lucjana Wesołowskiego, grającego na wielu instrumentach, takich jak gitara, sitar, flety bambusowe, perkusja, djembe , etniczne instrumenty lutniowe z Azji i Afryki itd.  Komponuje on  różne rodzaje muzyki, jak np. muzyka relaksacyjna, medytacyjna, teatralna, piosenki itd. Ukazało się siedemnaście kaset lub płyt z jego muzyką w czterech krajach (Polska, Włochy, Węgry, USA).
W intrygujący świat Indii wprowadził nas również chorzowski Zespół Tańca Indyjskiego TALL najpierw w etudzie filmowo-muzycznej nagranej w Miejskim Muzeum Sztygarka. Grupa artystów działająca od 2004 roku pod okiem założycielki Sabiny Swety Sen, zespół rozwija swoje umiejętności w dziedzinie tańców indyjskich, które później wykorzystuje, tworząc barwne spektakle inspirowane muzyką Bollywood, indyjskimi tańcami klasycznymi czy bogatą kulturą folkową Bengalu oraz innych rejonów Indii. 
Podwieczorek uwieńczyła opowieść (przeplatana zdjęciami) Grzegorza Kuśpiela z wyprawy do Indii jaką odbyła grupa uczniów dąbrowskich szkół. 
Pozostaje oznaczyć Indie na mapie jako obszar który w swoim życiu trzeba zobaczyć i to nie raz a wiele razy czerpiąc nieprzebranie z bogactwa kulturowego i religijnego. 

wtorek, 29 października 2013

Dysonans poznawczy 

Weselny przepych i blask sukienek, brokatów, samochodów i cacek, trwający zachwyt nad smakiem tego czy tamtego dania lub przekąski został mi chirurgicznie odcięty w jedną tylko godzinę. Pokonując jedną z trzech części drogi z Buska Zdroju w kierunku Sosnowca można się znaleźć we wsi jakich wiele w Polsce, miejsce w którym czas i ruch odmierzany jest pianiem koguta i szczekaniem psa. Nasz cel podróży jako nieogrodzony plac cechował się wielkim nieuporządkowaniem, każdy jego wycinek prowokował by zatrzymać nań wzrok dłużej. Gospodyni widząc nadjeżdżający samochód przerwała pranie ręczne którym była zajęta od samego rana, przecież nikt nigdy tutaj nie przyjeżdża. Jarski obiad u jej stóp w niebieskim pojemniku, czekał na jej przerwę. Jednak trzeba przyznać że ziemniaki gotowane dnia poprzedniego a niedoprawione buraczki nie powinny dobrze smakować bo i z jakiej racji takie "wczorajsze" ma być smaczne. Zobaczyłem rozwalającą się stodołę i zabudowania gospodarskie w którym trójka dorosłych ludzi żyje w skrajnej nędzy. Stół szybko wyniesiono ze stodoły, obrus z szafy stojącej przy domu i parę plastykowych krzeseł. Oczy zakryły się mgłą i chciały wydalić łzy patrząc na biedę ludzi którzy mimo wszystko nie narzekali na nic, a uśmiech nie schodził z ich twarzy. Byli wzruszeni że ich odwiedzono że ktoś jeszcze o nich pamięta. My też się wzruszyliśmy... całą drogę powrotną tłukła się w głowie myśl... chłopie ty nigdy już nie narzekaj na nic...